środa, 4 grudnia 2013

Zdolniacha

Dosyć często się okazuje że mój "R" to jest mega zdolny. Dzisiaj nie dość że powiesił lampę to jeszcze wieczorem wziął się za produkcję świeczek, i to z nie byle jakiego wosku, a prawdziwego pszczelego od wujka bartnika.


niedziela, 24 listopada 2013

Mniamniuśne Muffinki :)

Robiłam ostatnio porządek w przepisach i znalazłam przepis na pyszne Muffinki, zmotywowało to mnie i w końcu się za nie wzięłam. Co prawda tym razem nie skorzystałam w tego przepisu który już miałam ale też wyszły pięknie :)




sobota, 19 października 2013

Kuchenne rewolucje...


Dzisiaj oto nastał dzień, że ja, kuchenny boroczek, zrobiłam coś super.  Jak to mój "R" mówi : DANIE DRWALA :D
Dla każdego danie doskonale znane, placki po węgiersku, dla mnie dopiero poznane ponieważ u mnie w domu jadało się po prostu placki ziemniaczane ze śmietaną.
Zrobienie ich było jeszcze trudniejsze, ponieważ wstyd się przyznać ale ja na obiad zazwyczaj podaję piersi z kurczaka w różnych odsłonach (i tak niewielu).
Danie wyszło mi tak , że szczerze sama się zdziwiłam, i jak widziałam minę "R" i jego radość to aż się mi łezka w oku kręciła ze szczęścia :)))))
Zdjęcia nie zdążyłam zrobić....ehhhh

niedziela, 16 czerwca 2013

...i piekarnik szlag trafił!


Bywa tak że samopoczucie człowieka ma wpływ na potrawy które przygotowuje, moje samopoczucie w tym wypadku wpłynęło na piekarnik.
Przygotowałam ciasto na chlebek, ładnie wyrosło. Piekarnik miałam nagrzany i w momencie kiedy wkładałam brytfankę do środka pękła szyba :( 
Fakt że nie mam dobrego humoru już któryś dzień z kolei sprawił że szyba pękła?

Piekarnik trafiło więc i mnie w końcu trafi? 




piątek, 12 kwietnia 2013

Najwspanialszy Pielęgniarz na Świecie :)

Zaczęło się w poniedziałek wieczorem. Walka z pstrągiem, takim z łbem, oczami i płetwami tak mnie wystraszyła i zniesmaczyła że jak już był gotowy do jedzenia to straciłam apetyt. Głowa mnie bolała i nie czułam się spoko.  A wszystko to z miłości do "R". Chciałam żeby miał pyszny obiad na kolację jak wróci z pracy. Na drugi dzień ledwo się z łóżka zabrałam przed pracą. W aucie jechałam owinięta pod sam nos szalikiem. Później było już tylko gorzej....w hali w której pracuje standardowo jest ok 26 stopni a ja ubrana w bluzę marzłam. Z braku innego wyjścia poszłam do lekarza, który standardowo przepisał mi antybiotyk. I tak od wtorku walczę z zapaleniem oskrzeli, gorączką (dzisiaj jest pierwszy dzień bez podwyższonej temperatury), duszącym kaszlem, i zmiennością odczuć. Na szczęście mam cudownego pielęgniarza..."R", znosi mnie nie wiem jakim cudem bo ja sama już jestem zła na siebie, kaszle pół nocy przeszkadzając  w śnie, budzę go bo mi za ciepło, a za chwilę znowu budzę bo mi zimno i chce żeby mi podał dres, kupił mi owoce, jogurciki żebym chociaż to jadła bo nie mam apetytu. A co w zamian?  W zamian nie robię mu obiadu bo nie mam siły, ani kanapek do pracy. Nie pozwalam mu też spokojnie spać bo się wiercę, kaszle, pocę, parze.....A mój kochany "R" to znosi ...medal z ziemniaka dla Ciebie :*

czwartek, 21 marca 2013

Moje SMUTKI :(

Raz na wozie, raz pod wozem....tak czasami w życiu bywa, że się wszystko sypie. Radość wewnętrzna jest tak ogromna że nawet zaparzenie herbaty jest mega wysiłkiem, a co dopiero żeby coś pichcić. Mam nadzieję że to kwestia zimy tej wiosny bo jak nie to długo tego nie zniosę.  Taki optymistyczny wpis :(((

wtorek, 5 marca 2013

Mama

Odwiedziła mnie w piątek rodzinka, mama i siostra z dziećmi. Jak to wiadomo, różnie z mamami bywa. Moja jest najukochańsza na świecie, cokolwiek by nie zrobiła. No ale właśnie, przyjechała i co zrobiła? Najpierw zaczęła mi z rąk wyrywać patelkę na której podgrzewałam jedzenie, bo jak to powiedziała : najbardziej lubię to co zostanie na patelce. Później poszła do kuchni, niby zapalić. Siedzę z siostrą a tu nagle coś się trzaska, najpierw myślałam że myje mi gary, ale jak weszłam do kuchni nieźle się zdziwiłam. Patrze a Nuśka gąbka w ręce i czyści.....kafelki: bo takie brudne miałaś. Ehhhh....ale czego by jeszcze nie wymyśliła to i tak kocham ją najbardziej na świecie.

niedziela, 24 lutego 2013

Goście, Goście! :D

W dniu wczorajszym mieliśmy wizytę kilku znajomych, była ona już miesiąc temu ustalona więc trzeba było ich odpowiednio przywitać, ugościć. To że mieszkanie zostało wysprzątane na błysk to jedno, ale w kuchni też się działo. Była pyszna sałatka, fale Dunaju, świnki pod pierzynką i domowa pizza.

Sałatkę podobną jadłam dawno temu u znajomej, ta była nieco inna bo nie pamiętałam co dokładnie w niej było. Baza to kalafior i brokuły a reszta musiała być improwizacją. Ja dodałam jeszcze jajko, marchewkę i pietruszkę. Oczywiście nie zabrakło majonezu i przypraw. Robiłam ją pierwszy raz i wyszła tak, że to jeszcze nie było to ale przy następnej okazji popróbuje inne składniki.




Fale robiłam z jakiegoś internetowego przepisu, jednak też wymaga on poprawek, muszę popracować nad konsystencją ciasta :)





Świnki pod pierzynką, czyli parówki w cieście francuskim, cóż mogę powiedzieć, były pyszne jak zwykle, do tego stopnia że nie zdążyłam zrobić zdjęcia :) z pizzą to samo więc  następnym razem jak zrobię na pewno się pochwalę :)

czwartek, 21 lutego 2013

Zamknięcie dnia
Było dzisiaj otwarcie dnia akcją z autem, niezbyt miłą, teraz dla odmiany coś fajnego: PLACEK :D

Jak byłam mała to jedyny placek jaki pamiętam że się pojawiał był murzynek. Mama zawsze pozwalała mi miksować składniki. Jest prosty i smaczny więc dzisiaj postanowiłam go zrobić.

Jeszcze surowy
 

Po upieczeniu
I w końcu z polewą, gotowy do zjedzenia 

Mniamniuśny !!!



  
Oddam golfa z ZŁE ręce!!!
Jestem posiadaczką jedynego , niepowtarzalnego auta, które swoją miłość do mnie okazuje przez częste awarie. I tak oto o 5 rano znowu wyznało mi miłość. W najgorszy możliwy sposób.  Najlepsze że zawsze uważałam żeby coś takiego mi się nie przydarzyło. Zawsze pilnowałam żeby nie zamykać drzwi z kluczykami w środku. Ale nic to nie dało....samochód zapalony, kluczyki w stacyjce, do tego telefon i klucze od domu...a ja na zewnątrz. Jest mi wstyd z powodu własnej głupoty. Ludzie czekają żeby ich do pracy zabrać a ja nawet nie mogę do nich zadzwonić żeby powiedzieć że jest awaria. Nie mogę nigdzie zadzwonić.... Jedyny sposób w tym momencie żeby się dostać do środka to rozbić szybę, najszybszy sposób. I tak oto ma teraz golfa prawie w wersji kabrio, szkoda tylko że zamiast dziury w dachu to mam dziurę w drzwiach :(

środa, 20 lutego 2013

Mamy stary piecyk który ledwo zipie tak więc dopiero jutro po rozkrojeniu dowiemy się jak wyszedł.


Tu już po upieczeniu (ten mniejszy na próbę dla obiektywnego krytyka)


Ahhh tu Teściowe :)
Z teściowymi różnie to bywa....ja mojej nie mogę niczego zarzucić, co więcej mogę na jej temat powiedzieć dużo dobrego. "Ha", bo tak ma na imię świetnie gotuje, jest w kuchni kreatywna (przynajmniej wiem po kim to odziedziczył "R") i często podsuwa nam swoje pomysły, odkąd pamiętam jemy przepyszny chleb przez nią pieczony. Co więcej "R" stwierdził że najwyższa pora żebyśmy sami się za to wzięli bo ile można sępić od kogoś. I tak oto były dzisiaj zakupy w Biedronce (aż się zdziwiłam jak tam jest tanio). Pierwotny plan był taki że jedziemy na zakupy bo miałam ochotę na placka. Niestety czasem trzeba ustąpić i tak oto "R" przykucharzył , przypiekarzył i zrobił taki oto chlebuś:

Jeszcze przed pieczeniem:

wtorek, 19 lutego 2013

Kolejny "pierwszy raz"
Każdy w swoim życiu ma wiele pierwszych razów. Pierwszy raz jedzie się na rowerze, pierwszy raz idzie do szkoły....wszystko co obecnie robimy kiedyś robiliśmy pierwszy raz.
Ja dzisiaj miałam swój pierwszy raz w nordic walking :). Było ciężko, wyglądałam jak masa tych ludzi którzy wleką za sobą dwa kijki i myślą że są super. Starałam się jak mogłam, a to jak wyszło to już inna sprawa. Na szczęście może być już tylko lepiej :)

poniedziałek, 18 lutego 2013

Ja i "R"

Jesteśmy ze sobą ok 1,5 roku, mieszkamy razem jakieś 3 miesiące, jeszcze ze sobą wytrzymujemy chociaż różnie to bywa :)
"R" dobrze gotuje (przynajmniej tak uważa) i w przeciwieństwie do mnie jest kreatywny w kuchni, co nie ułatwia mi życia.