piątek, 12 kwietnia 2013

Najwspanialszy Pielęgniarz na Świecie :)

Zaczęło się w poniedziałek wieczorem. Walka z pstrągiem, takim z łbem, oczami i płetwami tak mnie wystraszyła i zniesmaczyła że jak już był gotowy do jedzenia to straciłam apetyt. Głowa mnie bolała i nie czułam się spoko.  A wszystko to z miłości do "R". Chciałam żeby miał pyszny obiad na kolację jak wróci z pracy. Na drugi dzień ledwo się z łóżka zabrałam przed pracą. W aucie jechałam owinięta pod sam nos szalikiem. Później było już tylko gorzej....w hali w której pracuje standardowo jest ok 26 stopni a ja ubrana w bluzę marzłam. Z braku innego wyjścia poszłam do lekarza, który standardowo przepisał mi antybiotyk. I tak od wtorku walczę z zapaleniem oskrzeli, gorączką (dzisiaj jest pierwszy dzień bez podwyższonej temperatury), duszącym kaszlem, i zmiennością odczuć. Na szczęście mam cudownego pielęgniarza..."R", znosi mnie nie wiem jakim cudem bo ja sama już jestem zła na siebie, kaszle pół nocy przeszkadzając  w śnie, budzę go bo mi za ciepło, a za chwilę znowu budzę bo mi zimno i chce żeby mi podał dres, kupił mi owoce, jogurciki żebym chociaż to jadła bo nie mam apetytu. A co w zamian?  W zamian nie robię mu obiadu bo nie mam siły, ani kanapek do pracy. Nie pozwalam mu też spokojnie spać bo się wiercę, kaszle, pocę, parze.....A mój kochany "R" to znosi ...medal z ziemniaka dla Ciebie :*